Bardzo długo
zbierałam się do podsumowania mojego miesiąca wegetariańskiego który
rozpoczęłam 3 stycznia. Przyznaję, to był trudny miesiąc pełen zmian szczególnie
jeżeli chodzi o listę zakupów. Wpłynęło to nie tylko na zawartość mojej lodówki
ale również skłoniło do rozmyślań: co kryje się pod pojęciem – zdrowe
odżywianie czy dieta .
Ale
od początku… moje odczucia i refleksje:
Pierwszy
tydzień był najtrudniejszy, zmiana nawyków odbiła się na moim samopoczuciu.
Kolejne dni były coraz lepsze a pod koniec miesiąca czułam się dobrze. Moje
wydatki na cotygodniowe zakupy zmniejszyły się (to był duży plus) a kuchnia
zachwycała kolorową wystawą z owoców i warzyw…… ale czy bycie wegetarianinem świadczy
o tym że jemy lepiej/zdrowiej?
Zawsze
wydawało mi się że wegetarianie są szczupli, przecież jedzą warzywa i owoce! Olśniło
mnie dopiero teraz – myślę że to bzdura ….przyjmijmy że w przepisie na curry z
kurczaka (pierś z kury: na 100g – 121kcal) zamienimy pierś z kury na tofu (tofu:
na 100g – 125kcal) czy to zmieniło kaloryczność naszej potrawy lub jakość?...chyba
niekoniecznie! Do czego zmierzam? Zastąpienie mięsa w diecie produktami
wegetariańskimi niczego nie zmienia, nasza sylwetka pozostanie taka sama bo
nasza dieta i nawyki pozostały… czyli wnioskuje że wegetarianin i mięsożerca
mogą mieć bardzo podobne problemy. Widać sekret zdrowego odżywiania czy dobrej diety
tkwi gdzieś indziej.
Szukałam
odpowiedzi na swoje pytanie i trafiłam na blog: smak-zdrowia.
Blog
okazał się esencją mądrości kryjących się pod pojęciami zdrowa dieta, zdrowe
odżywianie i prawidłowe nawyki. Znalazłam w nim idealną bazę z przepisami i
wiele porad odnośnie odżywiania a historia autorki i jej spektakularne efekty
są dla mnie największą motywacją.
Podsumowując:
nie zauważyłam jakiejś większej zmiany w
wyglądzie czy samopoczuciu po zakończeniu miesiąca wegetariańskiego ale czas
ten pozwolił mi dokładniej zastanowić się - co należy zrobić/zmienić w sposobie
odżywiania by osiągnąć upragniony efekt. Wiadomo że sama wiedza nie wystarczy,
trzeba mieć jeszcze ogromną motywacje i samozaparcie ale myślę że warto
spróbować!
Na
koniec muszę się przyznać że nie mogłabym zostać wegetarianką, możliwe że mogłabym
uprzeć się i zrezygnować z mięsa dla samej idei ale nie wyobrażam sobie wyeliminowania
z diety ryb. Pragnę jednak dodać że podziwiam osoby które mają tak ogromną
samodyscyplinę aby w imię przekonań zmienić coś w swoim życiu…. I
najważniejsze, w przeciągu tego miesiąca poznałam wiele blogów wegetariańskich
które na pewno będę odwiedzała regularnie. Dziękuję bo poszerzyliście moją bazę
inspiracji!
Bardzo
proszę, jeżeli ktoś z Was ma własne przemyślenia lub doświadczenia aby
podzielił się ze mną: sosweetsospicy@gmail.com Pozdrawiam!!!
Ja miałam nadzieję, że przechodząc na wegetarianizm stanę się szczuplejsza - nic z tego, moje zamiłowanie do tłustych i niezdrowych potraw pozostało i nadal mam probelmy z wagą. Jednak nie przeszkadza mi to zbytnio - moim celem nie było zdrowe odżywianie (choć w przedziwny sposób stałam się mniej chorobliwa i wyniki krwi mam normie, a nie jak kiedyś - poniżej) a pewna idea, która pojawiła się w mojej głowie. Zatem Twój wniosek jest słuszny - bez zmiany nawyków żywieniowych nie zmienimy swojej sylwetki.
OdpowiedzUsuńPoza tym - jedno Tobie powiem - żyj w zgodzie ze sobą!
Pozdrawiam Cię serdecznie!